Czy tylko ja wstępnie oceniam ludzi na podstawie gustu muzycznego?
Często zdarza mi się oceniać ludzi na podstawie tego, czego słuchają. W teorii to niesłuszne, na pewno nie poprawne politycznie, ale w praktyce zwykle okazuje się trafne. Zdaję sobie sprawę, że może to brzmieć trochę arogancko, ale celem posta nie jest wywyższanie się, tylko podzielenie się własnymi obserwacjami.
Osoby, które wybierają muzykę klasyczną, filmową czy bardziej złożone gatunki, zazwyczaj są inteligentne, oczytane i interesujące. To ludzie, z którymi można porozmawiać na wiele tematów, mający szerokie horyzonty i ciekawy sposób myślenia.
Z drugiej strony fani prostych(żeby nie powiedzieć prostackich) utworów - jak wulgarny rap czy kawałki w stylu Cypisa, często okazują się prymitywni i nieciekawi. To ludzie, których horyzonty kończą się na imprezach, tanich rozrywkach i braku głębszych ambicji. Dobrym przykładem jest to, że kiedy pijana osoba puszcza z przenośnego głośnika muzykę w miejscu publicznym, to prawie zawsze właśnie taką. Oczywiście są wyjątki, ale w moich doświadczeniach to rzadkość.
Nie twierdzę, że gust muzyczny definiuje człowieka w 100%, ale daje całkiem niezły obraz jego zainteresowań, inteligencji i podejścia do życia.
Jakie są Wasze spostrzeżenia?